Po nocnej podróży pociągiem pojechaliśmy do hotelu w Pattaya.... hotel piękny, czysty, ale plaża..... trochę syfiasta i słońce jakos tak bardziej paliło skórę. Pokręciliśmy się po okolicy, znaleźliśmy świetną knajpę z mega wielkimi krewetkami za grosze, daliśmy sobie parę razy wymasować stopy - również za grosze i postanowiliśmy obejrzeć okoliczne wyspy.
Acha! polecam naleśniki smażone na blasze na ulicy z bananami - bajecznie smaczne!
Taksówki? tak tanie, że chodzić się nie chciało w taki upał..... wychodziło coś około 1,30 pln za ok 10 km ;)